W zakończeniu ostatniego blogu, tuż przed wyborami, napisałem o polskim wyborcy żaląc się na jego wiecznie spóźniony refleks, że „obudziłeś się, człowieku, za późno. Pozostało ci głosować na Palikota…”. Nie myślałem jeszcze wtedy o tym, że właśnie Palikot okaże się istotnie największą niespodzianką. Ni to czarny koń, ni to czarny kot, wszedł do Sejmu z…