Dzisiejszy kongres Poparcia Palikota skłania do refleksji niezależnie od jego bezpośrednich następstw politycznych. Jest dowodem na to, że rośnie poczucie odstawania kraju od obiektywnej rzeczywistości jaka jest otaczający nas świat. Krajowa klasa polityczna, w szczególności od dnia katastrofy smoleńskiej sprawia wrażenie jakby wszystko, co dzieje się w Polsce należało do pierwszej ligi światowej i znajdowało się w centrum jej zainteresowania. Tymczasem gołym okiem widać, że debata polityczna jest dramatycznie prowincjonalna, że dziennikarze plotą trzy po trzy jakby nie potrafili wynaleźć poważnych problemów, że do telewizyjnych debat zapraszają siebie samych i polityków, o których wiemy wszystko, to jest wiemy, że mówią w kółko to samo i z góry można domyślić się tego, co powiedzą. Świat współczesny pędzi coraz szybciej w nieznana przyszłość, a z polskich mediów wieje nudą. Palikot twierdzi, że pragnie dopuścić do głosu nowe pokolenie. Pytanie tylko, czy to nowe nie jest już podobnie wypalone jak stare i czy ma jakieś ożywcze pomysły. Śmiem mieć wątpliwości i podejrzenia, że w kraju jest równie gnuśne jak stare. A może tylko zrezygnowane i ożywia się dopiero zagranicą, gdy zapachnie obca waluta i szeroki świat. A może to własnie to! Może w Polsce brakuje „linku” do świata zewnętrznego?