Menu
Blog – Prof. dr hab Rafał Krawczyk
  • About
  • Książki
    • Egzekutor
    • Pieczęć Mahometa – Islam Jako System Społeczno Gospodarczy
    • Zachód Jako Usterka Systemowa
    • Spis
Blog – Prof. dr hab Rafał Krawczyk

EGIPT – CO DALEJ?

Posted on 31/01/201106/08/2014 by Rafal Krawczyk

Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie zaleca już wyjazdów do Egiptu argumentując, że tamtejsza sytuacja jest „nieprzewidywalna”. To oczywisty eufemizm, skrywający analityczną bezradność. Dla Ministerstwa Spraw Zagranicznych „zagranica” – to z całą pewnością Białoruś, Rosja, Niemcy i USA. Egipt to jakieś antypody, których jedynym wyróżnikiem są jego nadmorskie kurorty. Tyle, że polityki zagranicznej nie da się dzisiaj prowadzić wobec Hurghady i Szarm el-Szejk, jeśli nie ma się szerszej wizji polityki bliskowschodniej. A tej brakuje, bo i nie ma fachowców, ale też i nie ma chyba potrzeby ich kształcenia, skoro Polaków bardziej wciągają pogrzeby ofiar Smoleńska i dziury w drogach niż geopolityczna sytuacja kraju. A dzisiejsze geopolityka, to świat cały, nie tylko najbliższe sąsiedztwo. Znawców Egiptu szuka się więc pośród przewodników biur podróży i… egiptologów. Egiptolog – jak sama nazwa wskazuje – powinien się znać na Egipcie, nieprawdaż? Poproszono nawet w TVN o komentarz młodego doktora z Instytutu Archeologii Egiptu i Sudanu UW. Rozmowa trwała krótko. Egiptolog ze znawstwem skwitował pytanie o rozwój wypadków stwierdzeniem, ze „sytuacja jest nieprzewidywalna”. Oczywiście! Z perspektywy jego wiedzy o faraonach, ich mumiach, piramidach i artefaktach sprzed czterech tysięcy lat, jest rzeczywiście nie przewidywalna, Z punktu widzenia wiedzy o stosunkach międzynarodowych przewidywalna jest, ale na pewno nie w kontekście pytania o przyszłość egipskiej demokracji. Samo pojęcie „demokracja” jest w świecie islamu czysto zachodnim importem. Muzułmanie w ogóle nie rozumieją pojęcia, bo przecież to ludzie Zachodu, musieli „wybijać się na wolność”, bo nie rządził tam lud, lecz monarchowie z elitą arystokratów. W kolejnych „rewolucjach burżuazyjnych” wolność w imieniu ludu wywalczyli mieszczanie wolnych miast. Islam tej potrzeby nigdy nie miał. Nie było tam warstwy arystokratów, nie było monarchów w europejskim znaczeniu, nie było też wolnych miast z odrębną mieszczańską elitą i świeckim prawem. Wszędzie był islam, traktujący wszystkich wiernych jednakowo i sprawiedliwie w ramach koranicznego ustawodawstwa. Spory rozsądzali „kadi” i „mufti” – zawodowi sędziowie pochodzący z ludu i awansujący autonomicznie na podstawie ich własnego autorytetu i na miarę koranicznej wiedzy. Władza polityczna była więc ograniczona do pilnowania porządku ustalonego przez Mahometa. Monteskuszowski dogmat o trójpodziale władzy (ustawodawczej, sadowniczej i wykonawczej) w świecie mahometan nie ma sensu. W koranicznej tradycji sądownictwo przynależy koranicznym sędziom dysponującym pięćsetletnią tradycją prawną. Konstytucja i ustawodawstwo ma jedno źródło – Koran i komentarze, parlament jest w tej sytuacji zbędny. Państwo – w rozumieniu europejskim – jest również zbędne: władca jest od tego, by strzec ustalonego raz na zawsze porządku a nie by gmerać przy systemie prawnym i sadownictwie.
Mahomet był autentycznym przywódcą ludowym, przewodnikiem demokratycznej (na arabski sposób) rewolucji społecznej i uznał osobisty sukces i „nadmierne” bogactwo za grzeszne oraz nakazał dzielić się nim z mniej szczęśliwymi. Dla eliminacji poczucia braku sukcesu i wykluczenia każdemu mężczyźnie przydzielił prawo do czterech żon. „Mężczyźni mają nad nimi wyższość. Bóg jest potężny, mądry!” a „Każdy muzułmanin ma prawo do małżeństwa” – powtarza jak mantrę Kairska Deklaracja Praw Człowieka w Islamie (współczesna – z 1990 r. nie z czasów Mahometa). Takie oto jest islamskie rozumienie demokracji i to jest to, za czym tęsknią Arabowie. Tymczasem, kolonialna spuścizna po Zachodzie pozostawiła im warstwę ludzi nazywaną w Europie „klasa średnią” a także niezrozumiałe w kategoriach islamskich pojęcie demokracji. Islam jest „władza ludu” z samej swej istoty. Skoro ludzie są sobie równi, nie ma wywyższonych ani poniżonych, nie ma więc też prawa istnienie jakichś „średnich”. Klasa średnia jest niezrozumiałą kalką rodem z Zachodu – bo to ludzie, których pozycja nie zależy od pobożności i stopnia znajomości Koranu, ale od ich zdolności inwestycyjnych. Ta ostatnia zdolność nie jest jednak w Koranie wymieniana jako działalność pożyteczna, przedsiębiorcy nie doznają tam poważania z racji swej przedsiębiorczości a jedynie z racji pobożności. Każdy więc stara się być pobożny, czego ocena nie jest w gestii – jak w świecie zachodnim wolnego rynku – ale jest w rękach „uczonych w Piśmie” ulemów, sąsiadów i innych wiernych muzułmanów. To oni są prawdziwymi ludowymi autorytetami i oni określają co jest pobożne, a co pobożne nie jest. Sprawę upraszcza to, że w świecie arabskim prawie 50% ludu jest niepiśmienne. Cała jego wiedza o reszcie świata pochodzi więc z piątkowych kazań w meczecie i państwowej telewizji. Islamska demokracja – to władza muzułmańskiego ludu czyniona za pośrednictwem ich przewodników – ulemów różnego szczebla. Demokratycznie wybrany parlament jest tylko wtedy zgodny z wolą ludu, gdy – jak irański – jego członkowie, to najpobożniejsi z pobożnych, którzy nie ważą się poprawiać uświęconych tradycją zasad.
W Egipcie zatem łatwo dają się przewidzieć dwa scenariusze dalszych wydarzeń. Pierwszy – utrzymanie się Mubaraka i jego kolegów z wojska przy władzy, rozpędzenie tłumów i zaprowadzenie „porządku”. Oznacza to, że rozstrzygnięcie ulegnie tylko przesunięciu w czasie. Drugi – to poddanie się wojskowego reżimu i po rządach przejściowych (takie miały miejsce w Iranie po obaleniu szacha) powszechne wybory, które wyniosą do władzy koranicznych uczonych. Nastąpi wtedy oczekiwana islamska demokracja, czyli wolność tylko dla muzułmanów, ograniczona ramami zakazów i nakazów Koranu. Nastąpi dekada (lub więcej) zapadania się gospodarki i narastającej frustracji, zmuszającej przy okazji resztę świata do przechodzenia na nowe – poza ropą naftową – nośniki energii Jeśli nowe pokolenie Arabów wyrośnięte na Internecie pojmie, że jedyną szansą na dołączenie do świata jest porzucenie „islamskiej demokracji” na rzecz drogi „zeświecczania islamu” jaką obrała Turcja po I wojnie światowej (też jak się okazuje najeżona przeszkodami), to świat islamu ma szansę na wyjście z kryzysu, w który się sam wpędził. Jeśli nie, na globie ziemskim powstanie „czarna dziura” wielkości Europy, produkująca zadymy i zamieszanie. Nie życzmy tego Arabom, tak jak i nie życzmy sobie samym…

  • 1
    Share
  • Bliski Wschód
  • Egipt
  • Koran
  • Mubarak
  • Stosunki międzynarodowe
  • 1 thought on “EGIPT – CO DALEJ?”

    1. Michał Wardęszkiewicz says:
      18/02/2011 at 13:08

      Drogi Panie Rafale

      Pański komentarz, odnośnie do “Rewolucji Egipskiej”, stosownych egzaltacji Michnika, oraz Pańskiej diagnozy i prognozy “Czarnej Dziury” dla relacji Islamu z demokracjami zachodnimi (i naszą), jest dla mnie głosem “poznawczo uprawdopodobnionym”… Widzę w/w kwestie podobnie, w czym jeszcze utwierdzają mnie P. racje (i P. znacznie większa niż moja kiedykolwiek dotąd erudycja). Jeśli będę miał coś jeszcze do powiedzenia, więcej niż podziękowanie za P. Głos Rozsądku i Przestrogi, wypowiem się – jak zwykle imiennie – na stronie internetowej http://www.felieton.pl.
      Serdecznie pozdrawiam
      Michał Wardęszkiewicz
      PS. P.tekst był mi rekomendowany przez Naszego Kolegę, Pana Pawła Drewnowskiego

      Reply

    Leave a Reply Cancel reply

    Your email address will not be published. Required fields are marked *

     Facebook

    Links

    • Wiki – Rafał Krawczyk
    ©2021 Blog – Prof. dr hab Rafał Krawczyk | Powered by WordPress & Superb Themes