PIERWSZY MAJ, TRZECI MAJ, CZYLI TŁUMNA RADOŚĆ OCZEKIWANIA.

Święta, a szczególnie świętowanie w tak długi weekend, to dobry czas na przemyślenia. Czego, na przykład, jako Polacy chcemy od siebie nawzajem i jaką drogą mamy się tego dowiedzieć? Dotąd, ludzie dowiadywali się o tym, do czego prowadzą ich marzenia dopiero po skutkach swoich czynów, często opłakanych, jak na przykład następstwach wielkich rewolucji, czy też zdobywczych w zamierzeniu, a kastrofalnych w skutkach wojnach. Czy pomóc nam mogą w tym święta w rodzaju 1 i 3 Maja, które tradycyjnie prowadzą do tłumnych zgromadzeń, z zupełnie przy tym odmiennych powodów?
Wspólnotowe święta, to również powszechna i wspólna radość przeżywania. Na ile jednak liczy się jego treść, na ile zaś to świętowanie jest tylko pretekstem, by odczuwać razem z innymi siłę wspólnoty tłumu? Ludzie uwielbiają festyny i bycie razem na świeżym powietrzu. Polskie festyny są jednak inne, mniej spontaniczne i smutniejsze, mają bowiem z reguły wymiar bądź to politycznej złości, bądź też martyrologicznych wspomnień. Zestawienie dwóch świąt majowych jest też odmienne. Ludzi trochę deprymuje fakt, że zbitka Pierwszego i Trzeciego Maja może być w jakiejś mierze realizacją porzekadła o ogarku dla diabła i świeczki dla Pana Boga. Obydwa niosą przeciez pewien, ale zupełnie inny rodzaj radości. Pierwszy Maja, to dzień lewicy, bo ludzie ideowi manifestują wtedy swoją niechęć do kapitału i kapitalizmu, ciesząc się, że są bardziej podmiotem gospodarczym niż jednostronnie eksploatowaną „siłą roboczą”. Trzeci Maj, jest dniem prawicy, która może z kolei radośnie powspominać narodową jedność i przewagę koloru „białego” nad „czerwonym”. To ostatnie wydarzenie sprzed ponad dwustu laty, to jeden z niewielu momentów w narodowej historii, kiedy to wskutek ograniczenia wrodzonej nam kłótliwości i niezgody, omal nie doszło do wymarzonego sukcesu, to jest do podtrzymania istnienia I Rzeczypospolitej rozciągającej się od Warty na zachodzie, po Dniepr na wschodzie. Niestety, wnet po krótkim majowym festynie zgody i patriotycznego porozumienia, Polska zniknęła z mapy Europy, a w jej nagłe zmartwychwstanie Polacy dotąd nie mogą uwierzyć. Marzenie o tej dawnej, wielkiej i takiej, co „jeszcze nie zginęła”, trwa gdzieś w podświadomości do dzisiaj, bo większość cech, które sobie przypisujemy, to odwzorowanie charakterów swarliwej i samowolnej szlachty bardziej kochającej wolność ukraińskich pól, niż pracowitego mieszczaństwa Gdańska czy Torunia.
Dlaczego jednak tak lubimy wspólnotowe i huczne święta, chociaż jesteśmy wtedy odarci z indywidualności, roztapiamy się w tłumie stanowiąc wspólną, ale właśnie tłumem wymuszoną jednię? Może jest tak, ponieważ zwalnia nas to z odpowiedzialności za to, co dzieje się wokół nas, zachowujemy się tak jak inni, czynimy rzeczy tak jak inni i zadowolenie daje nam właśnie to, że się niczym nie różnimy od otaczającej nas reszty i za nic przy tym osobiście nie odpowiadamy. To łatwiejsze, niż manifestowanie własnej osobowości. Jedność ma w sobie coś z naturalności, indywidualność wymaga pracowitego uzasadniania i nieuchronnie przysparza wrogów.
Teoria polityki uczyniła z wspólnoty zachowań całkiem poważny obszar wiedzy. Włączając się w skład tłumu, człowiek nie tylko traci osobowość i roztapia w zbiorowości posiadającej własną i odrębną psychologię, ale staje się raczej przedmiotem wydarzeń, niż ich czynnym uczestnikiem. Cechą tłumu jest też obniżona zdolność do logicznego rozumowania, połączona z poczuciem niezwyciężoności oraz – co niemniej ważne – bezkarności. Tłum popychany do wspólnego działania staje się podatny na manipulacje i zbiorowe szaleństwa, nie kierując się przy tym żadnym interesem jednostkowym. Więcej, pełen zapału tłum może rozpocząć ciąg wydarzeń, ktorych ani pragnie, ani się spodziewa. Motoryczną siłą wielkiego zbiorowiska jest mechanizm quasi-religijny. Tłum potrzebuje boga-wodza, któremu przypisuje posiadanie nieodwołanych racji. „Tłum, raz zgromadzony, pragnie szybko się rozrastać. Trudno przeceniać potęgę i determinację, z jaką się szerzy. Tłum jest jak oblężone miasto i tak jak wiele takich miast postrzega nieprzyjaciela za murami i nieprzyjaciela w środku. W trakcie walki przyciąga coraz więcej zwolenników z przyległych obszarów”. „Religijność” tłumu sprowadza się do najprostszych odruchów w ramach swego rodzaju wspólnotowej pobożności, a mechanizm rodzenia się przywództwa powoduje, że przestaje być tylko sumą indywidualnych uczestników, lecz jest gotów poddać się wodzowi jak jedna homogeniczna i potężna całość. Jego częstą cechą staje się „uwielbienie dla najwyższej istoty, obawa przed potęgą jej przyznawaną, bezwzględne posłuszeństwo jej nakazom, uważanie za wroga każdego, kto tych prawd nie uznaje”.
W dzisiejszej Polsce, radość wspólnotowego uczestnictwa w festynach jest przygaszona świadomością, że z przywództwem to u nas kiepsko, „uwielbienie dla najwyższej istoty politycznej” trudno jest gdzieś ulokować i robi się w tej kwestii coraz gorzej. Leszek Miller chciał przewodzić tegorocznemu pierwszomajowemu pochodowi, ale zapomniał, co i komu ma życzyć oraz z jakiej przyczyny ma to robić, a kartka z wcześniej przygotowanym tekstem gdzieś się zapodziała. Pełna klapa… Co będzie z 3 Maja? Prezydent Komorowski pewnie powie, co zwykle (to znaczy nic lub niewiele) i tyle. Gdzie te święta z tamtych lat…?
Polacy czekają przy tym na jakiś przełom w nadziei, że widoczny dzisiaj narodowy marazm nie będzie jednak trwał wiecznie. Tyle, że przełomowe wydarzenia mają to do siebie, że rozpoczynają się od masowych wystąpień i w tym znaczeniu podlegają prawom działania tłumu, ale nigdy nie wiadomo, czy to już ten moment właśnie nadszedł. Impuls przemian na lepsze musi przecież wynikać z czyjejś inicjatywy, a nie brać się z zupełnego przypadku.To jednak nie wyjaśnia kierunku, w jakim wydarzenia postępują, jeśli zwiastują głęboką zmianę i w jakim momencie radosny festyn może przekształcić się w poczucie „masowego interesu wspólnoty” zdążającego do rewolty zupełnie nie uświadamianej nawet przez osoby doświadczone i te pretendujące do roli przywódców. Wartości i wzory, które ujawniają się w tego rodzaju sytuacjach noszą nazwę archetypów, utrwalanych w postaci odwiecznych wzorców. Biorą one górę nad jednostkowym rozpoznaniem sytuacji, kierują jakoś ludźmi i przekształcają się w jednolitą „wolę mas”. Nie wyjaśnia nam to jednak podstawowej sprawy – jaka jest przyczyna tego, że wydarzenia same niosą masy w kierunku, który z historycznej perspektywy okazuje się wcale nie przypadkowy, potrafi nagle nabrać własnej logiki, niekoniecznie przy tym zgodnej z interesem rozumianym przez uczestników jako własny, tyle, że widziany z perspektywy czasu wcale nie przystaje do miana chaosu. Chaos zresztą, jest o tyle pozorny, że nagłe odkrycie podmiotowości i siły przez tłum jest dla niego samego również niespodzianką. Władza tłum cieszy i podnieca tyle, że sam tłum nie wie dokładnie dokąd go prowadzi. Poza wszystkim, zmiany niekoniecznie idą w kierunku, który każdy z osobna uczestnik tłumnego wydarzenia oceniłby za korzystny dla siebie. Zwykle zresztą w tym kierunku nie idą, by wspomnieć zawód, jaki manifestuje dzisiejsza Solidarność z powodu drogi, którą obrał jej pierwotny wzorzec w postaci „tamtej Solidarności” sprzed ponad trzydziestu lat. Miało być nadal socjalistycznie, lecz sprawiedliwie i demokratycznie, zrobiło się natomiast jakoś tak, że socjalizm jest tylko wspomnieniem, prawdziwego kapitalizmu nie ma, demokracja jest jak poseł Kalisz ułomna, a na sprawiedliwość dalej czekamy. Zadziwiające, jak takie wcale niechciane zmiany bywają trwałe, budują nowe struktury interesów, na długo określają ich społeczne cechy i – widziane z perspektywy historycznej – wykazują własną i do tego żelazną logikę, która zadziwia samych animatorów. Jak narazie, możemy jednak bez niepokoju uczestniczyć zarówno w Pierwszomajowym Święcie klasy robotniczej, jak i w Trzeciomajowej Emanacji Narodowego Patriotyzmu. Nie ma widoków, by jedno, albo drugie przekształciło się w rewoltę prowadzącą do zmiany. No, bo i mianowicie zmiany czego i na co?

By Rafal Krawczyk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Posts

No widgets found. Go to Widget page and add the widget in Offcanvas Sidebar Widget Area.