2014-1215=799, CZYLI POTĘGA STANU UMYSŁU (2).

Zajmowaliśmy się fenomenem Rosji z tej również racji, że jest to jedyna z wielkich formacji społecznych współczesnego świata, dla której trudno jest znaleźć właściwe miejsce, zdefiniować kulturową treść i odrębną dojrzałość. Kultura, to nie tylko przedmiot zainteresowania kulturoznawców, ale coś znacznie poważniejszego – to obraz stanu umysłów jej społeczeństwa. To on, a nie czyny jednostek, decyduje w ostatecznym rachunku o rozwoju kraju lub jego stagnacji oraz o rozwiązaniach, które naród wybiera w decydujących momentach historii. Wedle teorii wielkich cywilizacji opartej na definicji Huntingtona („cywilizacja, to najwyższy poziom wspólnoty kulturowej”), jest ich na ziemskim globie dziewięć i jednej z nich przewodzić miałaby właśnie Rosja. Kryterium wyodrębnienia, jakie zastosował amerykański uczony było proste, ale nieprzekonujące. Każdej przypisał określoną dominantę religijną i uznał ją za najważniejszy wyróżnik. Autor argumentował, że najbardziej „europejską” jest cywilizacja Zachodu, którą określił jako obszar działania (ale nie współdziałania) dwóch odmian chrześcijaństwa – katolicyzmu i różnych odmian protestantyzmu. Za drugą i Zachodowi pokrewną, uznał tę, która zbudowała największe na świecie państwo, a większość ludności wyznaje prawosławie. Z perspektywy Waszyngtonu i Nowego Jorku, Moskwa końca XX wieku wydawała się być oczywistym centrum prawosławia, a domena tego ostatniego sięgać by miała od greckich Aten i bałkańskiej Macedonii – po „odwiecznie rosyjski” Władywostok. Zauważyć trzeba, że – inaczej niż ma to miejsce poza Rosją – prawo uznaje tam za równie rosyjskie, nie tylko prawosławną odmianę chrześcijaństwa, lecz również luteranizm, buddyzm oraz judaizm. Za żadną cenę nie zamierza przyznać tej rangi religii katolickiej, uważając ją za zrodzoną z nienawiści do Rosji. Wszystko wskazuje na to, że atawistyczna niechęć Rosji do wszystkiego, co zachodnie z wyjątkiem protestanckiej niemieckości, ma źródła mentalne, a nie materialne i racjonalne. Aleksander Dugin, uważany za mózg Putina, mówi to bez ogródek: „Trzeba rozkładac katolicyzm od środka, wzmacniać polską masonerię, popierać rozkładowe ruchy świeckie. Katolicyzm nie może być wchłonięty przez naszą tradycję chyba, że zostanie głęboko przeorientowany w kierunku nacjonalistycznym i antypapieskim”.
Huntington nie orientował się zbyt dobrze w sprawach religijnych dogmatów, skoro nie zdał sobie sprawy z tego, że żadna ze „starych cerkwi” prawosławnych – grecka, bułgarska czy rumuńska – nie uznają przywództwa moskiewskiej, lecz są samorządnymi autokefaliami pod formalną opieką patriarchy Konstantynopola. Nie uznaje też jej zwierzchnictwa znaczna część prawosławia ukraińskiego. Odmienne od Huntingtona stanowisko zajmuje w tej sprawie Watykan, uznając prawosławie za doktrynalnie najbliższe katolikom, a protestantów mając za niegodnych odstępców. Jak w tej sytuacji można było uznać Rosję za przewodnią siłę cywilizacji prawosławnej, skoro rzeczywistość temu przeczy?
Zręby teorii, nazwanej „paradygmatem Huntingtona” powstały ćwierć wieku temu, a od tego czasu Europa zmieniła się bardziej niż inne części świata. Uczony miał ułatwione zadanie ze względu na to, że obraz Europy 1993 roku, kiedy budował paradygmat, był klarowny i nie budził wątpliwości. Unia Europejska piętnastu państw powstała w następstwie Traktatu w Maastricht rok przed publikacją założeń jego teorii, wchłonęła wszystkie europejskie narody zwyczajowo uznawane za „zachodnie”. Pewnym zgrzytem było członkostwo Grecji, na której spoczywało piętno piećsetletniej tureckiej niewoli, a także silnych wpływów Orientu w okresie bizantyńskim. Autor paradygmatu uznał jednak, że prawosławno-orientalna orientacja kulturowa tej ostatniej, to tylko cienka warstwa pokrywająca klasyczną Grecję Sokratesa i Platona, uznawaną za pramatkę cywilizacji Zachodu. Jednak Unia, poszerzając się wciąż w kierunku wschodnim (z punktu widzenia teorii Huntingtona bezpodstawnie), zwiększyła liczbę członków nieomal dwukrotnie (z 15 do 28), z których większość, to „strefa przejściowa” pomiędzy wschodem i zachodem Europy i nie jest „czystym” Zachodem. W jej składzie znalazły się kolejne kraje prawosławne (Rumunia i Bułgaria), a w gronie aplikantów ustawiły się następne – Macedonia, Serbia i Czarnogóra. Jak się okazuje, sam fakt, iż w danym kraju dominuje chrześcijaństwo obrządku wschodniego, nie prowadzi do uznania przezeń moskiewskiego przywództwa i gotowości do przekształcenia się w część cywilizacji zdominowanej przez Rosję. Dodajmy, że wszystkie ewentualne przyszłe kandydatury do członkostwa w Unii – Mołdawia, Gruzja, Armenia, czy Ukraina, to również przestrzeń spoza zachodnioeuropejskiego nurtu chrześcijaństwa. To zresztą nie jedyni kandydaci, by wspomnieć muzułmańskie – Kosowo i Albanię oraz trójwyznaniową Bośnię i Hercegowinę. W tej sytuacji Unia przestaje być wspólnotą protestancko-katolicką, a „matce prawosławia” – Rosji pozostaje już tylko Białoruś, a i ta utrzymuje do „kwestii ukraińskiej” znamienny dystans. W tej sytuacji, Rosja, chociaż nadal jest największym państwem świata, to pozostaje ze swoją innością sama. Oznacza to również, że definicja określająca cywilizację prawosławną, jako tę, która w naturalny sposób pozostaje w kręgu oddziaływania Rosji, jest fałszywa. Jest ona przecież nie tylko najmłodszym tworem kulturowym regionu, liczącym zaledwie kilkaset lat w porównaniu z tysiącami lat istnienia cywilizacji Indii, Chin, czy Zachodu, lecz także takim, któremu trudno jest znaleźć właściwe miejsce w szybko zmieniającym się świecie. Jest też ją i najtrudniej zdefiniować. Jeśli bowiem istotą Rosji ma nie być prawosławie to, co ma tym być? Poza wszystkim, czy Rosja istotnie posiada cechy dojrzałej cywilizacji? Bliższe spojrzenie prowadzi do wniosku, że nie tylko ich nie ma, ale jej agresywna nerwowość wynika między innymi z kompleksu kulturowej niedojrzałości oraz problemów ze znalezieniem własnego miejsca.
Definicja europejskości jest dzisiaj znacznie szersza niż ta, stosowana przed ćwierćwieczem i ma coraz bardziej wymiar geograficzny oraz polityczny, a nie tylko – jak dotąd – kulturowy. Każda pozostawia jednak Rosję poza kręgiem uznanym za europejski. Oznacza to także zmianę pozycji, jaką uzyskują kraje uznawane dotąd bez zastrzeżeń za zachodnie. Problem dotyczy w szczególności Anglii, której rola w pojawieniu się pojęcia Zachodu była wyjątkowa. Przypomnijmy, że to Anglia była jeszcze sto lat temu królową mórz i oceanów oraz panowała niepodzielnie nad największą połacią świata, prawie dwieście razy większą niż obszar dzisiejszej Polski. Dzisiaj, sama imperium już nie jest, ale pozostawiła po sobie w spadku imperialne Stany Zjednoczone oraz strefę anglosaską w postaci najlepiej rozwiniętej części świata. Rosja natomiast usiłuje okopać się na XIX-wiecznych pozycjach tak, jakby od tej pory nic się w świecie nie zmieniło.
Dzisiaj, w następstwie upadku ZSRR oraz żywiołowego obejmowania niemal całej przestrzeni wschodniej i południowej Europy wpływami zachodnimi, samo pojęcie „zachodniości” zmienia znaczenie. Poszerza się o te fragmenty kontynentu, które nigdy nie były uważane za przynależne Zachodowi. Ta obserwacja spowodowała zapewne krymską akcję Rosji oraz jej nagłą agresywność w stosunku do zwracającej się ku Zachodowi Ukrainie. Sprawa wiąże się nie tylko z włączaniem w obręb Zachodu coraz to nowych krajów dawnego sowieckiego imperium, ale również ze zmianą pozycji samego „zachodniego rdzenia” – Europy romańskiej i germańskiej, a w szczególności pozycji Anglii i jej mentalnego potomstwa. Ta ostatnia, od samego początku europejskiej historii była tworem szczególnym.
Brytania została opanowana przez Rzymian późno, bo dopiero w I wieku n.e., ale ich legiony i rzymska władza cywilna porzuciły ją najwcześniej, bo w niespełna cztery stulecia później, jako pierwszą z traconych przez Imperium prowincji. Ani rzymskie chrześcijaństwo, ani kulturowa łacińskość nie zdołała się tam jeszcze zakorzenić. Nie zmienia to faktu, że Anglia była „rdzennym” krajem zachodniej Europy, a nie pograniczem z Azją, jak miało to miejsce w przypadku Słowiańszczyzny, czy też Hiszpanii, chłonącej wzorce z arabskiej Afryki. Historia Albionu naznaczona jest piętnem oryginalności, którą Anglicy potrafili przekuć w siłę. Anglia była od czasów Średniowiecza nietypową, ale niekwestionowaną odmianą „zachodniej europejskości”. Tymczasem Rosja – po wyzwoleniu się spod władzy Mongołów – stała się tak odległym pograniczem Europy z Azją, że bez ryzyka błędu możemy określić obydwa kraje jako cywilizacyjne odwrotności, pod warunkiem jednak, że Rosję uznamy również za rodzaj dojrzałej cywilizacji. To jednak nie jest opinia powszechna. Polski przedwojenny badacz cywilizacji, Feliks Koneczny odmawiał uznania jej za część prawosławia, uznając ją za twór zupełnie osobny – część kultury turańskiej i spadkobiercę stepowych obyczajów Mongołów, a nie żadnej europejskiej odmiany chrześcijaństwa. Dla niego – prawdziwe prawosławie było związane ze starożytnym Bizancjum i jego geograficznym otoczeniem w postaci łagodnego Śródziemnomorza. Cechą Rosji nigdy nie była ani łagodność klimatu, ani też ludzi. W ujęciu Konecznego, rosyjskie prawosławie, to tylko cienka warstwa, pod którą kryje się Rosja prawdziwa, będąca raczej dziedzictwem imperium Mongołów, niż bizantyjskich chrześcijan. Jest przy tym faktem, że Rosja i Anglia, to nie tylko dwa krańcowo odmienne twory, lecz wręcz dla siebie odwrotne. Od czasów początków Rosji, to jest od panowania Iwana Groźnego aż do czasów współczesnych, Rosjanin nie może liczyć na to, że zostanie przez swoją władzę uznany za pełnoprawnego partnera i obywatela oraz za pierwotne źródło prawa. Przeciwnie, to zcentralizowana i despotyczna władza jest tam jedynym prawodawcą, a jej decyzje są tym bardziej szanowane i uznawane za prawomocne, im jest „mniej chwiejna”, czyli nazbyt demokratyczna i licząca się z własną ludnością. Władca przez Rosjan poważany, to osobnik bezwzględny i okrutny, a nie dobry ojciec. Historia odnotowała, że najbardziej „zachodnim” następcą Iwana Groźnego był Wasyl Szujski, uznany wszakże przez rosyjską tradycję za nieskutecznego słabeusza, niezdolnego do despotii i nazbyt skłonnego do poddawania się argumentom otoczenia. Jego rządy uznano za czas „smuty” – okres zwiększonej swobody politycznej, ale pozbawiający Rosję pozycji wielkiego imperium i utrudniający podboje. Do dzisiaj jeszcze, powszechnym kultem jest tam otaczany Józef Stalin, wzorcowy polityczny despota o cechach maniakalnego zbrodniarza, nie zaś starający się rządzić „po ludzku” Szujski, czy Gorbaczow.
Anglia, z jej tradycją i mocną europejską pozycją, jest odwrotnością Rosji pod każdym względem. Od początku swojej historii była nie tylko, jako odległa wyspa, niepodobna do innych części postrzymskiego Zachodu, ale cechowała ją też inność w przestrzeni społecznej. Nie jest przypadkiem, że to tam pojawił się na przełomie IV i V wieku prąd filozoficzno-religijny, nazwany od imienia twórcy pelagianizmem. Pelagiusz urodził się w Brytanii około 360 roku, zmarł w Rzymie w roku 435. Wyspy Brytyjskie, to region pod każdym względem najbardziej oddalony od centrum ortodoksyjnego chrześcijaństwa i świętego miasta Jerozolimy. Nawet dane genetyczne potwierdzają ten fakt wskazując, że właśnie tam oraz w sąsiedniej Skandynawii, występowanie bliskowschodniej odmiany genów jest najsłabsze, co świadczy też o słabych powiązaniach Brytyjczyków z ojczyzną Jezusa. Sam Rzym pozostawał wtedy już pod wpływem stołecznego Konstantynopola, gdzie orientalny sposób pojmowania Boga był normą powszechną. Orientalne podejście do wolności człowieka zawsze łączyło się z ideami, które pozbawiały ludzi prawdziwie wolnej woli. Człowiek, jako Boże stworzenie miał mieć w sobie wrodzone złe skłonności, symbolizowane grzechem pierworodnym. Miało się to ujawnić w następstwie nieposłuszeństwa Adama i Ewy wobec władcy biblijnego raju – Boga Wszechmogącego. Zostali z Raju wygnani, a ich potomkowie, czyli cała ludzkość – napiętnowana. Takie postrzeganie Boga i jego natury było zgodne z ortodoksyjnym judaizmem, gdzie Jahwe był Bogiem nieznoszącym sprzeciwu i chętnie wystawiającym ludzi na okrutne próby. Znana jest historia Abrahama, któremu Bóg rozkazał przeprowadzenie dowodu miłości, w postaci całopalnej ofiary z własnego syna, Izaaka. Innymi słowy, w najbardziej ortodoksyjnym nurcie chrześcijaństwa, zakorzenionym w dawnej, bliskowschodniej tradycji bóstw krwawych i okrutnych, wierni w istocie nie posiadają wolnej woli, skoro jest ona tylko przedłużeniem woli Boga i z której wyłamanie się jest coprawda możliwe, lecz grozi straszliwymi karami.
Antropolodzy i genetycy dokładnie zbadali wędrówkę ludzkich genów z Bliskiego Wschodu do Europy i jest ona nadzwyczaj logiczna. Na mapie ich zasięgu, sporządzonej przez L.Cavalli-Sforzę, wśród populacji Europejczyków widoczny jest początek tej drogi w postaci stuprocentowej obecności „genu Abrahama” pośród mieszkańców dzisiejszego Iraku, ale u Brytyjczyków i Skandynawów występuje już tylko śladowo. Początek wędrówki – to bliskowschodni Półksiężyc Urodzaju (Mezpotamia, Syria, Palestyna), a jej kres, to wody Atlantyku, kilka tysięcy mil dalej. Bliskowschodnie geny sukcesywnie mieszały się w Europie z lokalną ludnością. Aż siedemdziesiąt ich procent w południowych Włoszech i Grecji pochodzi z ojczyzny Abrahama i aż sześćdziesiąt we Włoszech, w okolicach stołecznego Rzymu, ale jest ich zaledwie kilka procent w północnej części kontynentu. Można bez ryzyka popełnienia błędu założyć, że rzymscy papieże byli kiedyś pod względem genetycznym bliżsi dzisiejszym Arabom z Syrii i Palestyny, niż Szkotom czy Norwegom. Dzięki nowej dziedzinie wiedzy, zwanej memetyką, wiemy również, że ścieżki wędrówek ludzkich genów oraz drogi wierzeń i poglądów ich nosicieli (memów) układają się równolegle.
Pelagiusz z Brytanii nauczał rzeczy odległych od rzymsko-bliskowschodniej ortodoksji, tego mianowicie, że człowiek nie jest całkowicie bezbronny wobec losu, że posiada rozum oraz zdolność do doskonalenia i może żyć bez grzechu, jeśli tylko zechce. Jest panem swego życia, obdarzonym zdolnością odróżniania dobra od zła. Może też sam stać się autorem swojego przeznaczenia, bo jego najważniejszą cechą jest wolność woli. Trudno się dziwić, że rzymscy papieże byli wzburzeni sposobem jego argumentacji i nie widzieli innego wyjścia poza ekskomuniką. Jednak te poglądy były na Wyspie coraz bardziej znane i już w starożytności uformowało się tam stronnictwo pelagiańskie silniejsze od rzymskiej ortodoksji. Warto zauważyć, że nurt myślenia reprezentowany przez Pelagiusza doskonale mieści się w późniejszych angielskich odstępstwach od rzymskiej doktryny, które ostatecznie przybrały formę anglikanizmu i purytanizmu. W przestrzeni tych ostatnich, problem zakresu wolnej woli w relacji do wszechmocności Boga, miał zawsze znaczenie fundamentalne i w Anglii został jednoznacznie rozstrzygnięty na korzyść człowieka, a nie Boga, wspomagając tym samym wolny handel i przedsiębiorczość.
Odmienność tradycji angielskiej od europejsko-kontynentalnej nie sprowadzała się tylko do kwestii teologicznych, ale miała głębsze, społeczne przyczyny. Po wycofaniu się Rzymian z Brytanii, wyspa stała się terenem osadnictwa ludów nordyckich napływających poprzez burzliwe Morze Północne z dzisiejszej Danii i Norwegii. Te przywiozły ze sobą bardzo szczególne rozwiązania prawne, które przeniosły wyspiarskie odrębności na płaszczyznę odległą od doktryny religijnej. Chociaż dążyły w swej istocie – podobnie jak to miało miejsce w prawie rzymskim – do dochodzenia w sporach do prawdy materialnej, to jednak mechanizm procesu był w obu częściach Europy odmienny i dawał w Anglii znacznie więcej przestrzeni dla ochrony wolności jednostkowych, niż miało to miejsce w ramach „kontynentalnej” – rzymskiej tradycji prawnej. Ta sytuacja trwa do dzisiaj, a teoretycy nadali prawu anglosaskiemu miano „Common Law”, czyli prawa powszechnego, ze względu na tendencję do uzwzględnienia powszechności społecznego uczestnictwa w jego tworzeniu. Różnica miedzy „Common Law”, a rzymskim prawem stanowionym polega na tym, że w tym ostatnim decydujące są formułowane odgórnie przez rządy i państwa kodeksy – karne, cywilne, czy handlowe. „Common Law” jest innym systemem prawa, które powstaje nie w drodze drukowania kodeksów, ile przez rozstrzygnięcia sądowe zwane precedensami. Wydany wyrok staje się obowiązujący dla kolejnych w tym znaczeniu, że nie mogą być z nim sprzeczne. Prawo oparte na kodeksach toleruje sprzeczności (czyli niesprawiedliwość), uznając je za przestrzeń pewnej dowolności interpretacyjnej. W praktyce, różnica między systemami jest zasadnicza, ponieważ prawo kodeksowe powstaje pod okiem polityków, podczas gdy brytyjskie wyroki sądowe są stanowione autonomicznie przez samych sędziów, bez ingerencji ludzi władzy. Takie postępowanie powoduje, że wyroki są bliższe powszechnemu poczuciu sprawiedliwości, a nie wcześniej utworzonym kodeksom, które pozwalają politykom wpływać na ich kształt. Okazało się też, że te odmienności miały szczególne znaczenie w sferze działalności gospodarczej, ponieważ rozwiązanie angielskie lepiej chroniło interesy przedsiębiorców przed zawsze gotowymi do korupcji politykami. Dawało też przewagę w rozwoju krajom rządzącym się „Common Law” nad tymi, gdzie panował kodeksowy system prawa. Nie jest przypadkiem, że do krajów, które najwcześniej rozpoczęły proces forsownej industrializacji należą kraje „postbrytyjskie”, które rządzą się „Common Law”, a nie prawem rzymskim – Wielka Brytania, Stany Zjednoczone, Kanada, Australia, Irlandia i Nowa Zelandia. Futorologowie dają także w długim okresie czasu więcej szans na ostateczne zwycięstwo w gospodarczym wyścigu raczej Indiom, w których panuje pobrytyjski system prawny, niż przodującym dzisiaj w Azji Chinom. Chiński system prawny ma niewiele wspólnego z praworządnością, będąc w swej istocie podobny do rosyjskiego. Ta konstatacja wyjaśnia również i to, że to świat anglosaski i zachód Europy przoduje w wyścigu o światowe pierwszeństwo, a nie Rosja, której system prawny jest niedojrzały i równie odległy od „Common Law”, jak i kodeksowego prawa typu zachodnioeuropejskiego. Zresztą, kraje Europy różnią się od siebie nie tylko typem stosowanego prawa, ale również jego trwałością oraz stopniem zakorzenienia w społeczeństwie. Praworządność, to nie tylko forma rządów, ale przede wszystkim długotrwałość tradycji oraz głębokość i powszechność społecznej akceptacji. Rosja i Chiny, pomimo wielkich rozmiarów terytorium, nie cieszą się tradycją praworządności i w całej swej historii nie były skłonne, by ustanowić rządy prawa. Mówiąc dosadnie – Chiny, pomimo swej starożytności pochodzenia, nigdy nie rozwinęły myśli prawnej, a w Rosji prawo zawsze było tożsame z siłą i arbitralnością władzy politycznej. Natomiast Anglia i kraje pobrytyjskie, pretendują nie bez podstaw do roli wzorców praworządności.
Rosję od Anglii dzieli w tradycji praworządności całe osiemset lat. Angielska „Magna Charta Libertatum” – Wielka Karta Swobód, uchwalona została w roku 1215 i była pierwszym w historii dokumentem o charakterze konstytucji, gwarantując podstawowe prawa obywatelskie, których władca nie mógł pod żadnym pozorem naruszyć. Rosja nie doczekała się takiej praktyki do dzisiaj, a z czynów jej obecnego władcy, Władimira Putina, wynika, że nie nastąpi to szybko. Inaczej mówiąc, Europa musi przyzwyczaić się do myśli, że jeszcze długo będzie sąsiadować z krajem, którego system prawny jest bardziej azjatycki, niż europejski i bliższy Pekinowi niż Rzymowi czy Londynowi. Tyle, że Chiny pozwalają gościom cieszyć się atrakcjami starożytnej historii, Rosja natomiast nie dysponuje żadnymi starożytnościami, bo też i jej historia jest zbyt krótka, by takie powstały. Jest w gruncie rzeczy tworem powstałym na obrzeżach wielkich cywilizacji, tak jeszcze niedojrzałym, że nadanie mu miana „cywilizacja” jest przedwczesne. Federacja Rosyjska, to bardziej „ersatz-cywilizacja”, niż odrębna kultura zasługująca na to miano. Produkcja ropy naftowej, gazu ziemnego i samolotów bojowych, to żadna atrakcja do naśladowania. Nic dziwnego, że cechą tego kraju jest zarówno agresywna megalomania, jak i widoczny kompleks braku sukcesów na innych polach. To dla jego sąsiadów dość niebezpieczne zestawienie.

By Rafal Krawczyk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Posts

No widgets found. Go to Widget page and add the widget in Offcanvas Sidebar Widget Area.