MOSKWA. ŚWIATOWA METROPOLIA CZY EUROPEJSKA PROWINCJA?

 

Wbrew obiegowym opiniom nie tylko kontynentalna Europa ale także i sama Unia Europejska są dalekie od jednorodności. W jej przestrzeni wciąż mieszają się trzy wzorce: indywidualistyczne nawyki Zachodu, kolektywne w swej istocie prawosławie oraz cechy jej wschodniej części pochodzące z kultur słabiej wykształconych, do pewnego stopnia zawieszonych w próżni i tkwiących korzeniami w społeczeństwach leśno-stepowych. Z tego powodu sygnalizowaliśmy konieczność zajęcia się „kwestią rosyjską” jako sprawą odrębną, bowiem dopóki istnieje w dotychczasowej formie dopóty jej cień będzie padał na Europę.

Dlaczego jednak Rosja ma być uznawana za twór szczególny, skoro wedle Huntingtona jest niekwestionowanym centrum światowego prawosławia? Jeśli tak, to powinna dla niego być wzorcem, sercem i mózgiem. Tyle, że wedle wielu innych ocen – również i Feliksa Konecznego – nie jest i nigdy nie była częścią prawosławia zrodzonego wokół ciepłego Morza Śródziemnego, lecz przeciwnie, jej prawdziwe korzenie mieszczą się w kulturze turańskiej, której początki tkwią zupełnie gdzieindziej – na jałowych obrzeżach pustyń, w słabo zaludnionych mroźnych sosnowych lasach i trudnych do ucywilizowania stepach.

Rozważając kwestię cech społeczeństw pochodzących od dawnych koczowników ceniących ruch a nie stałość siedziby można zapytać jak to możliwe, aby cywilizacyjne podobieństwo obejmowało zarazem kraje leżące na gorącej pustyni, na obrzeżach stepu jak i te, znajdujące się w samym środku zimnych lasów. To ważne pytanie, ponieważ odpowiedź wyjaśnia wiele innych kwestii. Istota turańszczyzny nie ma wiele wspólnego z samym klimatem bo też i jest związana z innym czynnikiem, a mianowicie taką przyrodą, która prowadzi do małej gęstości zaludnienia przez wzgląd na niską wydajność ziemi i – w związku z tym – nastawieniem ludności na wędrowną hodowlę lub myślistwo i zbieractwo albo też na rabunek. Te natomiast, wszędzie niosą podobne konsekwencje skutkując blokadą możliwości rozwoju intensywnego rolnictwa. Ekonomiczną i kulturową konsekwencją nomadycznego trybu życia ludzi kultury turańskiej jest przywiązywanie wagi do majątku ruchomego, nie zaś do nieruchomego – ziemi, budynków i dróg komunikacji. Ma to daleko idące konsekwencje społeczne, polityczne i międzynarodowe. Ten pierwszy – ruchomy podlega przywiązaniu do osoby, a nie do miejsca, co dramatycznie je od siebie różni w możliwościach akumulowania bogactwa oraz pojawiającymi się związanymi z tym barierami rozwoju. Ludy poddane konieczności stałej zmiany miejsca pobytu definiują zamożność jako dający się przenosić majątek ruchomy. Są więc ze swej istoty biedniejsze od tych, których gospodarka oparta jest na stabilnym uprawianiu roli i możliwości akumulowania bogactwa. Więcej, konieczność ciągłej zmiany miejsca pobytu uniemożliwia powstawanie stabilnych mocarstw. Inaczej też są zbudowane ich społeczeństwa hołdujące odmiennym wartościom. Gospodarka typu koczowniczego nie jest w stanie wytworzyć pełnej struktury społecznej ma także naturalne granice ekonomicznej wydolności. Staje się więc ze swej istoty tworem ograniczonym i nastawionym na korzystanie z owoców pracy innych. Tu również leży przyczyna wrodzonej im agresywności. Różnice klimatyczne prowadzą do pewnych odmienności wynikających z geografii, lecz nie one są istotą samego nomadyzmu, Przestrzeń arabska natrafiła na zachodzie na ograniczenie w postaci Atlantyku, na wschodzie, na górskie tereny Iranu i Anatolii do dziś związane z wędrowaniem wraz ze stadami. Na południu, od reszty świata oddzielał ją bezmiar Sahary. Ze względu na zasiedlenie terenów już wcześniej zagospodarowanych, Arabowie jednak prędzej niż inni koczownicy wyzbyli się jednostronnego nomadyzmu, pozostawiając tylko niektóre kulturowe ślady m. in. w postaci przywiązywania wagi do majątku ruchomego. Tym sposobem, granice kultur natrafiły na naturalne bariery zmuszające do zatrzymania rozwoju i wejścia w stan wegetacji. Mające źródła w nomadyzmie kultury irańskie i tureckie do dzisiaj cechuje pewien potencjał wrodzonej agresywności. Rosja, jako spadkobierca imperium Mongołów jest z tej samej przyczyny tworem agresywnym, choć jej kulturowym punktem wyjścia są zimne lasy tajgi. Ich mieszkańcy stworzyli olbrzymie, aczkolwiek mało wydolne imperium wespół z wojownikami postmongolskich stepów Azji. Ich społeczeństwa do dziś nie są jeszcze w pełni ludami osiadłymi, lecz takimi, które pozbawione agresywności przestają być sobą. W stepach pogranicza euroazjatyckiego, tak jak w sosnowych lasach północy, na stabilne kultury rolnicze też nie było miejsca. O ile nomadyzm nie miał nigdy znaczenia dla zachodnich krańców Europy, czy nawet graniczącego z nimi prawosławia, to dla jej wschodnich obszarów spadek po nim okazał się decydujący i legł u podstaw dawnej potęgi Rosji jako największego państwa świata. Dominujące tam wartości są wciąż widoczne. Cechą społeczeństw wyrosłych z jałowych pustkowi – arabskich, środkowo-azjatyckich, czy przepastnych lasów wschodniej części Europy jest wspólny brak rozwiniętych cech kulturowych i w tym znaczeniu są trwale ułomne a ich przyszłość niepewna. Nieistnienie pewnych cech zawiesza je w cywilizacyjnej próżni i nadaje znamiona niedorozwoju. Huntington, pomimo wielkich zasług w przestrzeni tego rodzaju badań, nie dostrzegał w tym problemu. U niego, kultury słabiej rozwinięte (by nie używać określenia ‘niedorozwinięte’) są tylko częścią większych tworów. W kwestii Rosji natrafił jednak na przeszkodę. Uznał bowiem ten kraj – ze względu na sam tylko krajobraz zapełniony cerkiewnymi kopułami – za dominujący ośrodek cywilizacji prawosławnej nie bacząc na to, że różnice między nią samą a prawosławiem śródziemnomorskim mają charakter jakościowy i nie pozwalają traktować obu wspólną miarą. Mechaniczne rozgraniczanie cywilizacji w oczekiwaniu, że wypełnią sobą cały świat nie pozostawiając szczelin – jak tego próbował dowieść Huntington – przywiodło jego rozumowanie do granicy, której nawet dzisiejsi zwolennicy jego teorii nie potrafią przekroczyć. Utknęła w miejscu i tkwi tam bez zmian od z górą ćwierćwiecza.

Rosja, to najlepszy przykład tego rodzaju blokady. Huntington ma ją za centrum światowego prawosławia, za to dla Konecznego, to tylko niedorozwinięte obrzeża tajgi i stepów Azji. Jak złączyć jedno z drugim? Zakładano cywilizacyjne podobieństwo wszystkich wielkich kultur cechujące się – mechanicznym w gruncie rzeczy – uzależnieniem od wyznawanej religii. Prawosławie miało być w tej wizji jednakowością zbudowaną na wspólnocie sprowadzającej się do cerkiewnej panoramy mającej świadczyć o jego monopolu. Istotnie, cerkiewne kopuły górują zarówno nad Rosją, jak i Rumunią,  Cyprem, Bułgarią i Grecją. Tyle, że kraje bałkańskie różnią się od Rosji wszystkimi innymi cechami. To kraje ciepłego morza i jego owoców. Rosja nie ma dostępu do takiego akwenu a owoce morza są zastępowane smalcem, wódką i pierogami ze Śródziemnomorzem mającymi niewiele wspólnego. Biorąc to pod uwagę, Koneczny dokonuje odmiennego podziału wielkich kultur i wiąże je nie z samym tylko wyznaniem religijnym, lecz przede wszystkim z jego następstwami w społecznej strukturze oraz konsekwencjami ekonomicznymi i przyrodniczymi. Muzułmańskie kraje arabskie, to głównie pustynia i step oraz wynikające z tego następstwa w postaci niemożności zbudowania zasobnych cywilizacji rolniczych. Mieszkańcy reszty Śródziemnomorza spożywają za to ogromne ilości owoców morza, które jednak w pobliskich krajach arabskich zastępowane są głównie wyrobami mącznymi, baraniną i wielbłądziną oraz serami z mleka tych zwierząt. Arabowie za rybami nie przepadają, wieprzowiną się brzydzą a owoce morza są niedoceniane. Artykuły spożywcze w dużym stopniu determinują jednak sposób codziennego życia. Rosyjski chleb i słonina jadane przez prawosławnych Moskwy nadają codziennym posiłkom odmienny koloryt niż spożywanie greckich krewetek czy innych płodów morza. Neptun ze swoim trójzębem miałby w Rosji niewiele do zrobienia.

Huntington, to dziecko amerykańskich snack-barów, miał więc prawo nie dostrzegać ważnej cechy kulturowej, skrywanej przez odmienności naszego codziennego obiadu. Tymczasem, dieta Rosjan jest bardziej zbliżona do mongolskiej czy kazachskiej niż do greckiej czy też jadłospisu równie prawosławnych Bułgarów. Czy można więc uznać ich cywilizacyjną jednakowość tylko dlatego, że stoi za nią podobieństwo wyznawanej religii? Tyle, że Rosjanie nie przywiązują do tego wagi i nie bez powodu ich większość jest w codziennej praktyce bezwyznaniowa. Czy wciąż warto doszukiwać się kulturowego klucza do Rosji w powiązaniach z tradycją bizatyńskiego prawosławia, nie zaś w następstwach ekonomicznych, czyli życia bez naturalnej akumulacji zasobów? To właśnie ten proces legł u podstaw potęgi Zachodu.

W ujęciu Konecznego cywilizacje dzielą się na sakralne i niesakralne wedle miary „czy metoda zycia zbiorowego wynika z bezpośredniego nakazu religijnego, czy też rozwija się równolegle do religii”. W tym rozumieniu, cywilizacja zachodnia sakralną nie jest, ponieważ żadna część jej życia zbiorowego nie posiada religijnych korzeni. Sakralnymi są za to islam, hinduizm i judaizm, gdzie wszystkie zasady życia – również i codziennego – wynikają z regulacji religijnych. To podział nie tylko formalny, lecz niosący daleko idące następstwa. Cywilizacje sakralne niezależnie od położenia geograficznego mają wyraziste cechy wspólne. Pierwsza, to aprioryzm polegający na tym, że poszukuje się rozwiązań, których wymaga codzienność na podstawie przyjętych wcześniej założeń i dogmatów religijnych, które moga daleko odbiegać od rzeczywistości. Cywilizacja zachodnia jest od tego wolna i w życiu codziennym niezwiązana dogmatami. Judaizm, islam i braminizm – przeciwnie. Żadna decyzja życiowa nie może być niezgodna z ich religią. W przestrzeni chrześcijaństwa można swobodnie poddawać rzeczywistość badaniom naukowym, inne wielkie kultury czynić tego nie mogą, doszukując się najpierw uzasadnienia dogmatycznego. Po drugie, cywilizacje sakralne cechuje to, co Koneczny nazywał ekskluzywnością, czyli niemożnością mieszania elementów jednej z nich z inną. Każdą cechuje własne odniesienie do religijnych ocen tego co dobre i co złe, czy też określane jako nieczyste. Wreszcie, każda z nich zawiera w sobie podobny hamulec dla rozwoju intelektualnego i ekonomicznego w postaci podejrzliwości w stosunku do samodzielnego myślenia i nauki o świeckim charakterze.

Cywilizacja zachodnia jest pozbawiona tego rodzaju barier, co też wyjaśnia jej historyczny sukces w przestrzeni świeckiej wiedzy i nauki. Rosja nie posiada cech żadnej z wymienionych cywilizacji. Jej religie (jest ich w samej konstytucji kilka) nie cechują się wspomnianą eksluzywnością, ponieważ nie są częścią jej kulturowego spadku, lecz w znacznym stopniu rezultatem historycznego zbiegu okoliczności nie poddającego się ocenom moralnym. To samo dotyczy cechy aprioryzmu. Jest pozbawiony atencji do wiedzy oraz nauki jeśli nie dotyczy wojskowości. Nie rozwija też powiązań między procesem jej zdobywania a lokalną odmianą prawosławia.

Istotą kultur koczowniczych jest brak odczuwania naganności czynionego przez nie zła. Uzasadnione jest to tym, że istotnym źródłem bogactwa koczowniczych elit jest zło samo w sobie w postaci rabunku czyjegoś mienia. Jest to nie tylko społecznie akceptowane, lecz stanowi zasadę ich istnienia, nie poddajac się ocenom moralnym gdyż podcinałoby to samą zasadę ich funkcjonowania.

Istnieje powiedzenie, że „Hindus chodzi, siada, pije , jada, pracuje i śpi religijnie”. Podobnie jest w przestrzeni tradycyjnego judaizmu. Jak w końcu XVIII stulecia zauważył Salomon Majmon: „Żyd nie może jeść ani pić ani spać przy ścianie, ni załatwiać potrzeb naturalnych żeby przy tym nie przestrzegał niezmiernej ilości praw”. Rosjanin z takim problemem się nie spotyka, może wszystko robić jak mu się żywnie podoba, pod warunkiem, że nie wchodzi w drogę władzy politycznej. Tak jak on sam nie podlega w życiu prywatnym żadnym prawom kulturowym, tak jego państwo też nie jest hamowane zasadami życia społecznego, politycznego czy też kryteriami moralności.

Nie jest przypadkiem, że analiza prowadzona jako kontynuacja rozumowania Huntingtona utknęła w martwym punkcie i nie wyjaśniła przyczyn pojawiających się nowych zjawisk. Skoro Rosja miałaby być centrum prawosławia, to dlaczego to ostatnie wykazuje tendencję do przyłączenia się raczej do łacińskiej i protestanckiej Unii Europejskiej, a sama Rosja najwyraźniej dąży do stanu zbrojnej izolacji skierowanej przeciwko Zachodowi, przy tym – co bardziej zagadkowe – nie przeszkadza jej rosnąca potęga sąsiadujących z nią Chin, czy też religijna zaborczość muzułmanów? O inne kraje prawosławne – z wyjątkiem Białorusi – nie zabiega już dzisiaj wcale, tak, jakby nigdy nie należały do jej kulturowego kręgu. Albo nie ma na to siły albo też wystarczającego przekonania o swoich racjach. Już dawno przeminął czas, kiedy celem każdej rosyjskiej władzy było zdobycie Konstantynopola uznawanego za symboliczną stolicę prawosławia. Z samego tylko podobieństwa w niedorozwoju nie wynikają jednak żadne cechy, które tego rodzaju społeczeństwa mogłyby wiązać w całość. Wskazuje na to również łatwość z jaką od dawnego Związku Radzieckiego oderwały się jego republiki i nie pojawiają się żadne przesłanki skłaniające region do powrotu do jego dawnych granic.

Polska nie jest całkiem wolna od wpływów azjatyckich. Turańszczyzna przenikała do dawnej Rzeczypospolitej za pośrednictwem bojarów litewsko-ruskich, którzy tę tradycję przejęli od dominujących przez półtora wieku na ich ziemiach Mongołów. Koneczny był nawet zdania, że niemoc i degrengolada jaka zapanowała w Polsce w czasach saskich miała źródło w okresowym zdobyciu umysłów szlachty przez azjatycką turańszczyznę. Potem, jej wpływy świadomie umacniały władze rosyjskie wspierając prostacką, moskiewską wersję prawosławia. Jej istotą była szczególna metoda życia społecznego, określana przez Konecznego jako  organizacja państwa na wzór obozu wojskowego. Społeczeństwo Rosji jest tak zorganizowane do dzisiaj. Staje się ono wtedy tworem tęsknie oczekującym wojny, nie zaś konstrukcją społeczno-ekonomiczną. Inne instytucje również służą przygotowaniom na perspektywę wojowania, nie zaś produkcji czy handlu. Ich treścią jest walka z otoczeniem, która wyznacza sens działań politycznych, podczas gdy samo państwo istnieje głównie po to, by wygrywać wojny. Wtedy, zwycięzca bogaci się kosztem podbitych bez potrzeby wytwórczości. Podobnie jak armie mongolska czy chińska były osobistą sprawą władcy, tak naczelną cnotą społeczną w Rosji stało się nie tyle dążenie do demokracji, którą Rosjanie w swej większości uznają za szkodliwą, ile zdyscyplinowanie mieszkańców, serwilizm wobec zwierzchników i waleczność w obliczu wrogów. To tego rodzaju cnoty wyznaczają treść struktury państwa. Ponieważ walka i rabowanie innych jest naczelnym celem tak zorganizowanego organizmu, jego działalność koncentruje się albo na prowadzeniu wojny albo też na jej przygotowywaniu. Nie ma wtedy potrzeby budowania kultury obywatelskiej, instytucji niezbędnych w życiu cywilnym, ani też infrastruktury innej niż wojskowa. Rozwija to w społeczeństwie – z jednej strony cechę waleczności, z drugiej – poddaństwa (ruki po szwam!). Państwo staje się równoznaczne z armią i tylko perspektywa wojny nadaje sens jego istnieniu. Prawdziwie ceniona umiejętność, to tylko sprawność w wojowaniu. Niezależność intelektualna, czy posiadanie własnych przekonań jest uważana za potencjalne źródło nielojalności i dowód słabości. Można, rzecz jasna, posiadać własne przekonania, ale nie należy traktować ich w sposób wiążący. Są użyteczne, jeżeli służą zmanipulowaniu przeciwnika, lecz nie jako zobowiązanie  warunkujące własne postępowanie. Typowym reprezentantem tej cywilizacji był kiedyś Związek Sowiecki otwarcie nastawiony na podboje i niedotrzymywanie umów. Dzisiaj, do tego samego zmierza państwo rosyjskie, chociaż praktyczne podstawy ku temu utraciło na dobre.

Cywilizacja turańska ukształtowała się jeszcze w starożytności na dalekich terenach Wielkiego Stepu jako metoda życia społecznego w bezkresie jego przestrzeni, gdzie nie mogą utrzymać się ani autonomiczne miasta, ani wsie z cykliczną uprawą roli. Nie rozwinęła trwałych więzi społecznych na poziomie wyższym niż rodowy, a ludność nie połączyła się w podobne sobie nacje lecz w krótkotrwałe ordy budowane dla celów wojennych, które w razie powodzenia mogą przybrać potężne rozmiary. Nie są jednak tworami na tyle trwałymi, by nie rozpaść się wraz ze śmiercią wodza lub jego porażką. Nie jest przypadkiem, że źródłem negatywnego odcienia polskiego słowa „horda” jest społeczeństwo zorganizowane w ordy. Te miały wyłączność w azjatyckich społecznościach Wielkiego Stepu. To Hunowie, Turcy i Mongołowie (Koneczny włączał w to także Ujgurów, Afgańczyków i Turków). Należeli do nich również Moskale i Kozacy (kultury turańsko-słowiańskie), które – to prawda – nie wytworzyły „hord stepowych” z powodu braku stepów, ale podobną strukturę społeczną wymuszały wielkie sosonowe lasy. Aktywność polityczna w ramach tej cywilizacji miała głównie charakter wojskowy. Władców nie obowiązywała moralność, nie rozwinęły się liberalne prawa ani żadna poważna gałąź wiedzy o społeczeństwie. Tak zbudowany system łatwo przyswajał sobie natomiast wynalazki w dziedzinie wojskowości.

W sferze obyczajowej Rosja, to kultura luźna. Ceniąc umiejętności wojskowe a nie inne, bez skrupułów uznawano równoprawność monogamii, poligamii i konkubinatu a małżeńska miłość stawała się czymś drugorzędnym. Pozornie panował indyferentyzm religijny, tyle, że  – i to zmyliło Huntingtona – religia była eksponowana wtedy, gdy można była ją traktować jako alibi dla agresywności. Nie miała wpływu na moralność publiczną, bo to pojęcie tam nieznane, ale także na stosunki społeczne. Wszędzie obowiązywała moralność wojenna na zasadzie – „albo ty bijesz, albo biją ciebie!”.

Cywilizacja muzułmańska jest nieco głębsza od rosyjskiej bedąc tworem na poły sakralnym. Religijność ma tam postać grupową i nieskomplikowaną. Rozwinęła się na bazie ustroju rodowego. Do emancypacji rodziny na zachodnie podobieństwo doszło tylko w jej gałęzi europejskiej – hiszpańsko-kordoweńskiej. W zakresie stosunku do czasu jej zwolennicy posiadają świadomość istnienia er, nie rozumieją samej istoty historyzmu dziejów ani ich ciągłości. W sytuacji ograniczeń tak tworzonego prawa publicznego akceptuje się jako swego rodzaju konieczność despotyczną władzę, lecz z innych niż w Rosji powodów. W tej ostatniej legitymacją do władzy jest przede wszystkim siła, w krajach islamu są nią zapisy Koranu sprzed półtora tysiąca lat interpretowane przez świętych imamów. O racjach decydują wtedy niezależne od władzy świeckiej sądy religijne. W Rosji istotą funkcjonowania przepisów prawa jest bezprawie, jako że jego interpretacja jest uzależniona od aktualnej władzy.

Te regiony dawnej Rusi Kijowskiej, które stały się częścią państwa polsko-litewskiego były bardziej skłonne do tolerowania odmienności aniżeli Księstwo Moskiewskie położone na dalekich jej krańcach i konsekwentnie poddawane infiltracji mongolskiej. To stało się również przyczyną tego, że z dawnej Rusi wyrosły dwie przeciwstawne opcje: zachodnia zwracająca się w postaci Ukrainy ku Zachodowi oraz wschodnia, rosyjska, obrócona ku bliższej i dalszej Azji.

  Kijowska Ruś to twór zorganizowany w IX stuleciu przez Normanów na pograniczu Europy i wschodniej Słowiańszczyzny. Z jego obrzeża wyrosło po mongolskiej agresji Wielkie Księstwo Moskiewskie, które stało się przyczyną tego, że powstało tam społeczeństwo odwrócone ku Azji, nie do Europy. Nic pod tym względem  nie zmieniło się od pięciuset lat do dzisiaj. Rosyjskie marzenie o zjednoczeniu może zatem pozostać tylko marzeniem dopóty, dopóki wyrosła z niego Rosja nie zmieni kierunku ewolucji na proeuropejski. Tyle, że taka zmiana, to odwrócenie jej odwiecznych priorytetów, czego jej społeczeństwo nie jest w stanie sobie dzisiaj wyobrazić. Jest wciąż gotowe znosić wszelkie niedostatki i upokorzenia w zamian za poczucie przewagi nad innymi i pomimo gasnącej mocarstwowości. Dzisiaj jest ona jednoznacznie antyeuropejska, głównie z tej przyczyny, że nie ma innego pomysłu i nie będzie go miała i w przyszłości jeśli nie zrozumie wysokiej ceny jaką płaci za pielęgnowany surogat mocarstwowości. Rzecz w tym, że jej ewentualna decyzja o zwróceniu się ku Europie będzie równoznaczna z utratą tego poczucia i przekształceniem się – na wzór Ukrainy czy Białorusi – na do pewnego stopnia w lokalne państwo klienckie wobec Zachodu. Trudno dzisiaj powiedzieć, czy rosyjska mocarstwowa duma będzie w stanie wytrzymać takie „poniżenie”, lecz w innym wypadku w dającej się przewidzieć przyszłości czeka ją rozpad oraz ekonomiczna i polityczna degrengolada.

Sam początek Rosji jest też zastanawiający. Wyłania się jako odrębne mocarstwo dopiero w XVI stuleciu w efekcie rozpadu dawnej Rusi na tę, która znalazła się w polsko-litewskiej, czyli europejskiej strefie wpływów i tej, przechwyconej przez wpływy mongolskie. Faktycznie jednak, to twór nowy, któremu początek dał Iwan IV Groźny panujący w XVI wieku. Przyłączył do państwa ogromne terytoria postmongolskie, co też spowodowało, że cechą rosyjskości stała się raczej etniczność typu azjatyckiego, niż ruska, czy rosyjska. Nie jest przypadkiem, że od tego czasu przestano region nazywać Rusią, a zaczęto Rosją podkreślając tym jej odmienność od części Rusi skłonnych do przyjęcia wartości europejskich. Moskiewski car pokazał, że stałe wojowanie może dać krajowi znamiona potęgi niezależnie od nędzy jego mieszkańców i prowadził niezwykle agresywną politykę wobec sąsiadów. W 1552 roku anektował muzułmański Chanat Kazański, w 1554 roku upokorzył Zakon Kawalerów Mieczowych zmuszając go do płacenia trybutu z Dorpatu. W 1559 roku zdobył nawet Rygę. Jego celem była ekspansja azjatyckiej Rosji na wschodnie ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego. W 1564 roku, pierwszą fazę rosyjskiej mocarstwowości zatrzymał hetman Chodkiewicz w bitwach pod Czaśnikami i Orszą. Tyle, że w 1575 roku Iwan na jakiś czas uczynił w swym zastępstwie – co miało być symbolem aprobaty dla azjatyckich awrtości – formalnym carem Symieona Biekbułatowicza, chana kasymskiego ilustrując tym symbiozę nowej rosyjskości z mongolską azjatyckością.

Nie będąc przez nikogo kontrolowanym Iwan IV zasłynął okrucieństwem, które z pewnością nie miało europejskich źródeł. Począwszy od 1560 roku z jego rozkazu stracono tysiące ludzi. W 1581 roku w napadzie szału zamordował drugiego syna. Czynami zapracował na przydomek „Groźny” a represyjną polityką doprowadził do politycznego i gospodarczego kryzysu państwa. W 1565 roku wprowadził opriczninę, dając prawo policji do licznych i bezkarnych masakr ludności oraz rabunków. Zlikwidował ją dopiero w 1572 roku tylko dlatego, że wymknęła się spod kontroli. Rezultatem działania opriczniny była śmierć ponad 100 tysięcy ludzi. Do wojen w Inflantach i przeciwko Rzeczypospolitej konieczne było jednak reformowanie armii na wzór zachodni i uczynił to bez żadnych ideowych skrupułów. Inaczej mówiąc wprowadzał tyle Zachodu, ile było to potrzebne dla wojowania. Od reszty społecznej przestrzeni wiało pod tym wzgledem pustką. Ta cecha Rosji stała się trwałą częścią jej historii.

Wszystko to świadczyło o tworzeniu się w Rosji takiego rodzaju władzy, która nie musi liczyć się z poddanymi a oni – z samej zasady politycznej struktury kraju – nie mają nawet we własnych sprawach wpływu na politykę państwa.Taka sytuacja trwa w Rosji od pięciuset lat, tyle, że znamiona nadchodzącego kryzysu są coraz lepiej widoczne. Kryzys zapewne nie będzie miał charakteru przejściowego, lecz oznaczać będzie koniec ostatniej mocarstwowej pozostałości turańszczyzny. Co pojawi się w miejsce Rosji? Tego nie wiemy, ale pewne jest to, że wschód Europy zmieni swój obraz i zmienią się także jego największe zagrożenia. Dla kontynentu będzie to prawdziwa rewolucja i zmiana o epokowym znaczeniu.

Rosja jest niepodobna do państw europejskich jeszcze pod jednym względem, To kraj wieloetniczny, składający się z ponad stu narodowości. 82,6% z nich to Rosjanie, 3,8% Tatarzy, 3% Ukraińcy, 1,2% Czuwasze, 1% Dagestańczycy. Ponadto mieszkają tam Baszkirzy, Białorusini, Niemcy, Mordwini, Azerowie, Kazachowie, Uzbecy, Żydzi, Ormianie, Komiacy, Nieńcy, Buriaci, Jakuci, Czukcze, Czeczeni, Ingusze, Lezgini, Kałmucy, Mołdawianie, Cyganie, Polacy, Grecy, Litwini, Czerkiesi, Finowie, Kirgizi, Turkmeni, Osetyjczycy, Karelowie. Gęstość zaludnienia, to zaledwie 8,5 osoby/km2 ale w części europejskiej to około 60 osób na kilometr, a w azjatyckiej tylko 2 osoby, W miastach żyje aż 74% ludności, co jednak nie przekształciło Rosjan w mieszczan europejskiego typu. Z całą pewnością szybko się to nie stanie, a sama Rosja pomimo posiadania potężnego arsenału nuklearnego będzie zapewne gniła od środka mając coraz mniejszy wpływ na wydarzenia w świecie i w regionie.


Porównanie dwóch ilustracji prowadzi do znamiennych wniosków. Na pierwszy rzut oka wyglądają jak zupełnie odrębne światy. Mało kto zdaje sobie sprawę z ich pokrewieństwa. Istotą społeczeństwa europejskiego jest powstanie i dominacja warstwy mieszczan produkujących dobra przemysłowe i obsługiwanych przez okoliczne rolnictwo. Orda przeciwnie, to państwo w stałym ruchu więc też niezdolne do wykształcenia warstwy niezależnego ekonomicznie mieszczaństwa ani też stabilnego rolnictwa. Drogi obu cywilizacyjnych formuł musiały się więc w ciągu stuleci stale rozchodzić. Europejskie mieszczaństwo, to stały wzrost gospodarczy i intelektualny. Orda, przeciwnie, to kulturowa i polityczna stagnacja wynikająca z ograniczeń w samej jej konstrukcji. Z tego względu nie mogła swobodnie ani rozwijać kultury, ani też wprowadzać nowych techologii. Była więc z góry skazana na klęskę chociaż świat musiał długo na nią czekać. Miasto może rozwijać się w nieskończoność, orda przeciwnie, jest pod tym względem blokowana przez konieczność ruchu w poszukiwaniu świeżych pastwisk oraz niemożność przekroczenia jej niewielkiej liczebności. Wspólną wędrówkę ze stadem może podjąć kilkaset osób, ale nie milion. Nie mogą oni też utworzyć trwałej konstrukcji w rodzaju państwa. Rzecz w tym, że Rosja wyrosła z wielkich lasów sosnowych, odziedziczyła więcej cech typowych dla mongolskiej ordy niż dla europejskiego miasta. Budowany od podstaw Petersburg wzorowany na wielkich miastach Zachodu nie jest tworem naturalnym, lecz rezultatem politycznych ambicji – wyzwania przyjętego przez cara Piotra aby za wszelką cenę upodobnić się do Europy. Rosja temu wyzwaniu nie sprostała, ponieważ sama była dzieckiem pustkowi a nie miast. Podobieństwem do chanatau mongolskiego była bowiem niemożność zbudowania warstwy gospodarczo sprawnego mieszczaństwa. To ono poprowadziło Zachód do światowej dominacji, Rosja natomiast nigdy nie miała na to szans i nie ma ich dzisiaj.

By Rafal Krawczyk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Posts

No widgets found. Go to Widget page and add the widget in Offcanvas Sidebar Widget Area.